Witam Cię, cieszę się, że tu jesteś

Skoro tu zajrzałeś, oznacza, że tak jak ja cenisz w życiu to co piękne w swej prostocie.


Jeśli kiedyś wpadnie Ci w ręce moje mydło, lub inne dziwactwo zobaczysz przedmiot zupełnie inny niż w drogerii. Nie zlikwiduje zmarszczek w tydzień, nie spowoduje, że Twoja cera będzie piękna jak w reklamie. Ale być może zmieni chociaż trochę Twój światopogląd, może wzbudzi w Tobie chęć posiadania właśnie rzeczy prostych, może pomyślisz i docenisz dawno zapomniane umiejętności, może zastanowisz się skąd biorą się rzeczy na Twoim stole i w Twoim otoczeniu, a kiedy już się dowiesz wielu z nich nie będziesz chciał więcej oglądać. Bo tak naprawdę mydło zawsze pozostanie tylko mydłem, ale ja chciałabym podczepić do niego pewną filozofię, dla tych, którzy tak jak ja mają dosyć życia w śmietniku i będą potrafili dotknąwszy kostki zwykłego mydła poczuć i zobaczyć piękno zwykłych przedmiotów.


Zapraszam do poszperania w moich zapiskach. Znajdziesz tu może coś ciekawego dla siebie, piszę trochę o pochodzeniu mydła i historii mydlarstwa, a także o tym co znajdziesz w moich mydełkach.


Moje mydła znajdziesz tu:

http://pl.dawanda.com/shop/Tamaramariat


O mnie

Moje zdjęcie
Żona, mama ślicznych córeczek Oli i Tośki i uroczego synka Maciusia. Biolog z wykształcenia i z zamiłowania. Wbrew opinii wielu kobiet dopiero teraz czuję się spełniona, kiedy mam dom, ostoję przed burzą, dzieci, które są częścią mnie samej i mężusia mojego kochanego realistę w moim trochę rozmarzonym świecie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Mam tego dosyć.! Czyli w oczekiwaniu na NaOH

Z niecierpliwością czekam na kolejną porcję wodorotlenku sodu, silne żrącej zasady , podstawowego składnika " niesławnego" kreta do rur i... mydła. Bo mydło to taki fajny twór, który potrafi okiełznać ową zasadę, mydło jest cierpliwe, wystarczy kilka tygodni a z drażniącej substancji staje się eliksirem piękności.
 


Przyszedł kiedyś taki czas, że miałam dosyć walających się po domu jednorazówek, wędlin z paczki ociekających wodą, pomidorów w grudniu, napojów gazowanych ton reklam w skrzynce pocztowej, a brak w niej kartek na święta. Zatęskniłam za czasami kiedy wszystko pachniało ładniej, smakowało lepiej, kiedy nawet zwykłe rzeczy były bardziej niezwykłe niż dziś I zaczęłam kombinować. Najpierw wsadziłam moje ledwo co urodzone dziecko do chusty, nosiłam to małe zawiniątko jak małpkę i byłam z tego bardzo dumna. Potem zrobiłam kiełbasę do słoika i poprosiłam tatę, żeby wędził mi szynkę. A potem zupełnie przypadkiem przeglądając jakieś strony w necie natrafiłam na piękne zdjęcie kostki mydła uciętej z bloczku, owiniętej kawałkiem juty i ozdobionej kwiatkiem. NO I  SIĘ ZACZĘŁO Pochłonęło mnie to całkowicie, pierwsze próby były kompletną klapą, ale dosyć szybko doszłam co i jak.  Nigdy nic nie sprawiało mi tyle radości. Z wykształcenia jestem biologiem, więc chyba dała o sobie znać natura odkrywcy i eksperymentatora. Po kilku  mniej lub bardziej nieudanych próbach udało się. Moje śliczne kawowo cynamonowe maleństwo uśmiechało się do mnie w foremce po serku homo. Czytałam co się da na ten temat, i mimo, że wiele się na ten temat pisze dziś uważam, że receptury na najlepsze mydła opracowałam sama.  Robiłam coraz śmielsze próby z najróżniejszymi dodatkami i o dziwo udawało się :-) . Doszłam również do wniosku, że mydło to po prostu kostka myjąca i nie ma co sobie mydlić oczu, że to coś zdecydowanie więcej, szczypie w oczy i bez odpowiedniej pielęgnacji może wysuszyć skórę, ale jednocześnie jest tak cudownie naturalne, takie inne od tego wszyskiego co znam, że warto dać się tej pasji wciągnąć.
Mydła były coraz fajniejsze i robiło się ich coraz więcejI tak mi przyszło do głowy, żeby się tym pochwalić, a co tam w końcu każdy może być artystą.
                   
( kliknij aby powiększyć )

Tak wyglądają moje dzieła mydła: kawa - cynamon, oliwkowe ( białe) oraz lawendowe z kwiatkami w środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń