Witam Cię, cieszę się, że tu jesteś

Skoro tu zajrzałeś, oznacza, że tak jak ja cenisz w życiu to co piękne w swej prostocie.


Jeśli kiedyś wpadnie Ci w ręce moje mydło, lub inne dziwactwo zobaczysz przedmiot zupełnie inny niż w drogerii. Nie zlikwiduje zmarszczek w tydzień, nie spowoduje, że Twoja cera będzie piękna jak w reklamie. Ale być może zmieni chociaż trochę Twój światopogląd, może wzbudzi w Tobie chęć posiadania właśnie rzeczy prostych, może pomyślisz i docenisz dawno zapomniane umiejętności, może zastanowisz się skąd biorą się rzeczy na Twoim stole i w Twoim otoczeniu, a kiedy już się dowiesz wielu z nich nie będziesz chciał więcej oglądać. Bo tak naprawdę mydło zawsze pozostanie tylko mydłem, ale ja chciałabym podczepić do niego pewną filozofię, dla tych, którzy tak jak ja mają dosyć życia w śmietniku i będą potrafili dotknąwszy kostki zwykłego mydła poczuć i zobaczyć piękno zwykłych przedmiotów.


Zapraszam do poszperania w moich zapiskach. Znajdziesz tu może coś ciekawego dla siebie, piszę trochę o pochodzeniu mydła i historii mydlarstwa, a także o tym co znajdziesz w moich mydełkach.


Moje mydła znajdziesz tu:

http://pl.dawanda.com/shop/Tamaramariat


O mnie

Moje zdjęcie
Żona, mama ślicznych córeczek Oli i Tośki i uroczego synka Maciusia. Biolog z wykształcenia i z zamiłowania. Wbrew opinii wielu kobiet dopiero teraz czuję się spełniona, kiedy mam dom, ostoję przed burzą, dzieci, które są częścią mnie samej i mężusia mojego kochanego realistę w moim trochę rozmarzonym świecie.

środa, 15 czerwca 2011

Najsłynniejsze mydła: kastylijskie i marsylskie

Jak już ci Krzyżowcy przywieźli to mydło z regionów starożytnej Syrii to nasi od razu zaczęli je udoskonalać po swojemu i mamy dziś kostki o wdzięcznych nazwach: Dalila czy inna Kleopatra, a jadą tak, że na dziesięc metrów czuć. Ale zanim ta profanacja nastąpiła w Europie zaczęto produkować naprawdę fajne mydła.
Marsylia posiada fabryki mydła od XII w. Jako surowiec była głównie używana oliwa z oliwek a sodę uzyskiwano z popiołów Solirody. Czyli zupełnie jak w mydłach alep. W 1688 ustalono bardzo ścisłą regulację produkcji tegoż mydła, które do dziś cechuje niezwykła jakość. Jedna z tych regulacji mówi, że mydła nie można produkować w okresie letnim, pod groźbą konfiskaty towaru, gdyż wysokie temperatury obniżają jakośc towaru. Charakterystyczne dla mydła marsylskiego jest to, że znajduje się w nim zawsze 72 % tłuszczu, chociaż dziś nie zawsze jest to oliwa z oliwek. 
Metoda produkcji jest dosyć skomplikowana, gotowanie, płukanie słoną wodą, odpoczywanie, sama sie trochę pogubiłam czytająco tym :-) przyznaję. 
W Marsylii do dziś przetwało kilka fabryk mydła a określenie  "Mydło z Marsylii" tak jak i w przypadku mydła kastylijskiego jest właściwie metodą wytwarzania i nie jest zarezerwowane dla tego jednego regionalnego produktu. 
Jednak, jeśli kupimy już takie oryginalne mydło, to ujrzymy niezwykłe, bo wytwarzane tradycyjnymi metodami mydło z naturalnych składników o niezmiennej wysokiej jakości. Kosteczka takiego mydła kosztuje ok 20 zł za 300 g.
Mydlo kastylijskie cechuje 60 % zawartości różnych tłuszczów roślinnych ( olej jojoba, konopny, kokosowy), jest wytwarzane z organicznych składników, to jego niewątpliwy plus.
UWAGA! kostka 130 g potrafi kosztować 32 zł. To jest dopiero przegięcie.

                


 
         

Najsłynniejsze mydła: Savon Noir

Jest taki kraj na świecie, gdzie kobiety spotykają się dwa razy w tygodniu w łaźniach, odbywa się tam rytuał pielęgnacji ciała i włosów. Wykorzystują w tym celu mydło produkowane na miejscu od czasów Chrystusowych. Ten kraj to Maroko a mydło znane jest na całym świecie pod nazwą czarnego mydła Savon Noir.
Mydło uzyskuje się z mieszaniny oliwy i zmiażdżonych czarnych oliwek. Czarne mydło, to mydło w stu procentach naturalne niczym nie perfumowane o konsystencji pasty. Delikatnie złuszcza naskórek i oczyszcza skórę. Robi się taki masaż rękawicą z koziego włosia :-) nazywa się to gnomażem, czyli takim zabiegiem eksfoliacji. Mydło ma właściwości kojące, uspokajające jest bardzo bogate w witaminę E. Niezwykłą cechą tego mydła jest to, że się nie pieni ale w połączeniu z wodą tworzy delikatną kremową emulsję. Posiada specyficzny zapach nierafinowanej oliwy z oliwek i jest interesujące w użyciu, jednym słowem trzeba się do niego przyzwyczaić. Przeczytałam o nim kilka artykułów i dowiedziałam się jednego, to mydło jest w swojej ojczyźnie nazywane dotykiem anioła i naprawdę działa cuda, skóra jest po nim pięknie wygładzona i odżywiona. Naprawdę warto się skusić.
Cena takiego mydełka to jedynie ok. 39 zł za 200 ml. Jednym słowem w Maroku standard a u nas luksus, zastanawiam się czasem, czy ci co je sprowadzają  nie przeginają delikatnie wykorzystując popyt na takie naturalne cudeńka. Pomijając ten szczegół cenowy, polecam.


                                




                                                                                  
                                               
A nie przypomina Wam trochę towotu ? Hi Hi Hi       

Najsłynniejsze mydła: mydło z Aleppo

Zabiorę Was teraz do miejsca, gdzie ma swój początek mydło. Miasto Alepp, znajduje się w północno - zachodniej Syrii. Jest jednym z najstarszych miast na świecie. Pierwsze twarde mydła zostały opracowane właśnie tam ponad 2000 lat temu. Coprawda wcześniej używano mydeł, ale to było coś co bardziej przypominało maziowatą substancję a nie znane nam dziś mydło w postaci kostki. Do dziś są produkowane według tych samych zasad i tą samą techniką rzemieślniczą. Mydło z Aleppo jest od starożytnych czasów symbolem kultury i historii tego kraju. Takie właśnie mydło zostało przywiezione do Europy prawdopodobnie przez Krzyżowców w XII w. To ono właśnie dało początek tradycji mydlarstwa na naszym kontynencie. Tak sobie myślę, że dużo czasu minęło zanim dostaliśmy w ręce ten wynalazek, ( jak i zresztą wiele innych) a sporo rzeczy, które nam dziś służą przywieźliśmy  przy okazji krwawych wojen i podbojów, a uważamy się za takich inteligentnych i dumnych Europejczyków, tymczasem gro tego co dziś mamy po prostu buchnęliśmy innym, mądrzejszym od nas narodom. Wracająć do mydła. Głównymi składnikami tegoż mydła są: dziewicza oliwa z oliwek, czyli tłoczona na zimno najwyższej jakości, olej laurowy oraz sód uzyskiwany albo z słonej wody morskiej lub ze specyficznych słonych jezior, albo z popiołów rośliny: Solirod Zielony.
Zarówno oliwa jak i laur są przedmiotami kultu, mają wręcz święte znaczenie dla kultur basenu Morza Sródziemnego. W starożytności wierzono, że laur, to boskie drzewko, własność Apollina, stąd wieńce laurowe wręczane zwycięzcom. Nimfa Dafne, chcąc uciec od Apollina właśnie, została przemieniona w drzewo laurowe, tak głosi jeden z greckich mitów. Laur wytwarza owoce, z których jest tłoczony olej mający właściwości antyseptyczne i jest składnikiem maści stosowanych na czyraki, ropnie i stany zapalne skóry. Łagodzi też bóle reumatyczne i nerwobóle.
Drzewo oliwne ma również mistyczne znaczenie. Gołąb z gałzaką oliwną w dziobie to symbol pokoju, dar Boży. Taki właśnie gołąbek obwieścił Noemu koniec potopu. Dla Ateńczyków, jest to drzewo święte, prezent od Ateny. Ponoć liście mają jąkolor jej oczu. Oliwa z oliwek wcierana w skórę, nadaje jej niezwykłą gładkość, łagodzi również bóle mięśni i stawów.
Nie bez znaczenia jest też proces produkcji, który nie zmienia się jak już wspomniałam od początku powstawania mydła. Przyrządza się mieszaninę wody sody i oliwy z oliwek. Gotuje się to w wielkich kotłach aż do całkowitego zmydlenia, masa rozdziela się na mydło tzw. właściwe i ług, który się usuwa. Potem masę mydlaną przepłukuje się wodą tak długo aż resztki ługu zanikną  pod koniec dodaje się olejek laurowy, który nadaje mydłu właściwości antyseptyczne. Taką masę mydlaną pozostawia się do odparowania resztek wody poczym rozsmarowuje się sie na podłożu i tnie oraz stempluje. Tak przygotowane bloki w oliwkowym kolorze układa się w wysokie kolumny i pozostawia na ok 9 miesięcy aby " doszło", pokrywa się wtedy wartwą patyny w kolorze ochry. Jak na prawdziwy rarytas kostka takiego mydła nie jest tania i kosztuje ok 30 zł albo i więcej.
I znów, tak jak ze wszystkim doceniamy to mydło , bo jest takie tradycyjne i naturalne, a kiedyś to było zwykłe mydło. To dowód na to, że wielu z nas ma dosyć masowej produkcji wszystkiego, jedzenia, ubrań, żywności. Ja bynajmniej zauważyłam , że w obecności takich produktów, czy są to kosmetyki, czy jedzenie, łatwiej mi się "oddycha". Patrząc na nie dostrzegam je, jestem bardziej świadoma ich obecności a nie tylko machinalnie używam. Szanuję je, bo wiem gdzie jest ich źródło i ile pracy kosztowało mnie ich wytworzenie a co za tym idzie dwa razy się zastanowię zanim je wyrzucę.


składowania mydła allepo


                     










czwartek, 9 czerwca 2011

Mydło - co jeszcze o nim wiedzieć warto :-)

Chciał nie chciał, należałoby dla uzupełnienia tematu przybliżyć co niektórym chemię i fizykę mydła, w końcu trzeba wiedzieć czym się codziennie myjemy.
*  Mydła, te, których używamy najczęściej, są solami potasowymi lub sodowymi wyższych kwasów tłuszczowych, głównie palmitynowego, stearynowego i oleinowego. Czyli, bierzemy np. NaOH( tego samego co jest w "krecie" do rur) , wodę i jakiś tłuszcz,  mieszamy i już. Sęk w tym, że wszystkie składniki muszą być naprawdę idealnie odważone, żeby reakcja zmydlania prawidłowo zaszła, a każdy tłuszcz, potrzebuje innej ilości NaOH.
*  W zależności od użytej zasady możemy wyróżnić mydła sodowe, twarde, toaletowe,  najbardziej powszechne, mydła potasowe, miękkie, maziste, np. Biały Jeleń. Magnezowe - płynne często używane jako bazy do szamponów, oraz techniczne litowe, wapniowe, do smarowania łożysk, czy coś tam, ale te nas nie obchodzą, ja nawet nie wiem, gdzie mam w domu jakieś łożyska :-)
*  CIEKAWOSTKA:  Wynikiem zmydlania jest sól, czyli nasze mydło, oraz gliceryna. W mydłach produkowanych masowo w fabrykach, gliceryna , która ma fantastyczne właściwości nawilżające jest oddzielana od mydła i sprzedawana jako osobny produkt, pozwala na to technologia produkcji mydła na gorąco ( wszystko się razem gotuje i tyle). Mydła produkowane ręcznie w małych mydlarniach, są najczęściej produkowane na zimno lub tylko częściowo ogrzewane, co pozwala glicerynie pozostać w kostce mydła.  Dlatego tyle się mówi o tym, że mydło wysusza, a to nieprawda, bo dobre, ręcznie robione mydło wcale takie nie jest.

*  Potem jak już takie mydło się nam wymiesza, a czasem miesza się nawet godzinę wlewamy je do formy i zostawiamy do stężenia, potem można je pokroić na przykład. Nie wolno go jeszcze używać, bo jest żrące, w ogóle robiąc mydło trzeba niesamowicie uważać, okulary, rękawiczki, długi rękaw i zdrowy rozsądek to podstawa. Zmydlanie będzie zachodziło jeszcze kilka tygodni, mydło mysi poleżakować, złagodnieć, nasycić się tym co dobre.


*Dlaczego mydło myje? Właściwie to myje woda, a mydło jej w tym pomaga. Sama woda nie łączy się z brudem , cechuje ją zbyt duże napięcie powierzchniowe ( to ta siła, która trzyma wodę w kupie, znaczy w kropli) , natomiast mydło sprawia, że ta siła maleje. Każde mydło ma dwa końce :-) jeden koniec rozpuszczalny w wodzie, drugi nierozpuszczalny, ale za to rozpuszczalny w tłuszczach. Jeden więc koniec łaczy się z cząsteczką wody, drugi z cząsteczką brudu ( tłuszczu) i powstaje emulsja z wody , mydła i tłuszczu, na tyle mocna, że brud nie osadza się ponownie na skórze. Mam nadzieję, że nie zagmatwałam zbytnio.


*  Jest taka opinia, że mydło powinno mieć pH ok 5,5 lub idące w stronę kwaśnego a mydło o pH zasadowym wysusza skórę. Niestety, tak się nie da, ale to dobrze, a oto dlaczego. Mydło jest solą słabych kwasów, więc z racji swej chemicznej natury, nie może być kwaśne. Jeśli coś ma kwaśny odczyn, nie jest mydłem a innym detergentem. Skóra nasza jest organem dynamicznym, reagującym na zmiany otoczenia zgodnie z prawami natury. Jest w chemii taka reguła ( Le Chateliera), która mówi, że każde działanie zewnętrzne naruszające stan równowagi układu, wywołują w nim takie zmiany, które zmniejszają to działanie. W praktyce działa to tak. Jeśli zmyjemy skórę czynnikiem zasadowym to dość szybko wróci ona do swojego właściwego pH, tak samo jest z tłuszczem, jeśli zmyjemy go ze skóry , po ok 30 min nasz organizm wytworzy jego nową warstwą. Tak więc mycie jest procesem stymulującym procesy wydzielnicze skóry. I tak naprawdę pH mydła, o ile jest w rozsądnych granicach nie ma kolosalnego znaczenia. a doświadczenie mówi, że detergenty syntetyczne zawierają sporo sztucznych substancji drażniących skórę, natomiast mydła naturalne zawierają kwasy tłuszczowe znane naszej skórze i tolerowane przez nią. Nasza skóra poza czynnikami ochronnymi wytwarza również odpadki, np. łój, który miesza się na jej powierzchni z kurzem i innymi świństwami, na skórze zachodzi również rozkład tego co na niej aktualnie siedzi, więc mycie jej to podstawa. A ci co tak krzyczą, że pH mydła ma wynosić 5,5 niech nie zapominają że w kwaśnym środowisku świetnie czują się grzyby.


     No i co, niby taka prosta sprawa z tym mydłem, używamy go codziennie wiele razy a tak naprawdę mało kto zwraca uwagę co się kryje w tej małej kostce.
Ja zaczęłam się w to bawić z dwóch powodów. Po pierwsze dla tego, że wiem co jest w moich kosmetykach, a po drugie, ze względu na króliczka., tego króliczka, którego wizerunek często widzimy na opakowaniach kosmetyków, na moich jest zawsze przekreślony.
                                        don't testing animals
ale o tym kiedy indziej.

wtorek, 7 czerwca 2011

Mydło - co o nim wiedzieć warto.

Mydło w pojęciu chemicznym jest solą nasyconych lub nienasyconych kwasów tłuszczowych. Powstaje w wyniku reakcji zasady, najczęściej sodowej z tłuszczem zwierzęcym lub roślinnym.  Takie prawdziwe czyste mydło posiada bardzo dobre  właściwości czyszczące, potrafi wiązać cząsteczki tzw. brudu ale w kontakcie ze skórą wysusza. Dlatego zaczęto je uszlachetniać dodając wspaniałe oleje roślinne, woski zapachy, ziołowe wywary, oraz suszone zioła.
I jeszcze jedno. Prawdziwe mydło zostawia na wannie charakterystyczny osad,
który jest mieszaniną brudu i mydła, utrzymuje się on na powierzchni wody, przez co nie łączy się powtórnie z przedmiorem który myjemy czy pierzemy.
 No tak, tym jest mydło dziś, a czym było dawniej? Substancje mydłopochodne znano już 2800 lat p.n.e. Według rzymskiej legendy mydło (z łaciny sapo) wzięło swą nazwę od góry Sapo, na której odbywały się obrzędy sakralne. W ofierze bogom składano tam zwierzęta. Kobiety piorące nad Tybrem odkryły, że spływająca z deszczem ze stoku mieszanina stopionego łoju zwierzęcego, popiołu i gliny doskonale nadaje się do prania. Ponoć mydło wynaleźli i zaczęli produkować jako pierwsi Fenicjanie ( żyjący na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego) baaaaaardzo dawno temu ok III wieku p.n.e. Robili je z różnych tłuszczy zwierzęcych jak i roślinnych, popiołów i takich tam. Fenicjanie sporo handlowali więc mydło poszło w świat dosyć sprawnie i szybko. Potem to już było z górki, każdy po swojemu rozwijał i upiększał produkcję mydła. Arabowie, Włosi, Hiszpanie, to byli mydlani potentaci dawnych czasów. Potem wynaleziono tzw. " sztuczną sodę"  pod koniec XVIII W i nie trzeba już było kombinować z mieszankami popiołów specjalnie dobieranych roślin. Mydło więc trafiło "pod strzechy". Jeszcze przed pierwszą wojną światową bardzo wielu ludzi robiło mydła w domu. W tym okresie do produkcji mydła stosowano głównie tłuszcze zwierzęce, i to z odpadków. Mama mi opowiadała, że dziadek robił dla baci mydło do prania roboczych ubrań z resztek tłuszczu nutrii, które chodował.  Dziś jakże szokujące, ale to jest dla mnie właśnie jeden z tych sentymentalnych znaków nie tak dawnych czasów.  Taki detergent poza tym, że w miarę dobrze oczyszczał, niestety zatykał pory i mógł powodować wypryski. W okresie wojny był spory deficyt na zwierzęce tłuszcze z wiadomych względów, więc zaczęto używać niedocenianych tłuszczy roślinnych, których jest całe mnóstwo w dodatku mają naprawdę wyjątkowe właściwości, mydła stały sie łagodne, delikatne dla skóry i niejednokrotnie wspomagają walczyć z różnymi skórnymi prblemami, jak przetłuszczenie, nadmierna suchośc, alergie a nawet ostatnio celulit :-))). Nie chciałabym jednak szerzyć opinii, że mydło jest lekiem na całe zło, ale w połączeniu z odpowiednią pielęgnacją, trybem życia, dobrze dobrane naprawdę fantastycznie się sprawdza. Rozpoczął się renesans dla tej wspaniałej sztuki jaką jest mydlarstwo. W tym naprawdę można się zatracić, sama wiedza jest niezwykle interesująca a co dopiero eksperymentowanie z coraz to nowymi składnikami. Mogłabym tu jeszcze sporo o chemicznej stronie całego procesu tworzenia mydła, ale po co, skoro ta, nazwijmy ją " mistyczna" jest o wiele ciekawsza. 
Jeszcze będzie czas na rozpisywanie się o cudnych substancjach, a jest o czym,
naprawdę jest o czym :-)

Mam tego dosyć.! Czyli w oczekiwaniu na NaOH

Z niecierpliwością czekam na kolejną porcję wodorotlenku sodu, silne żrącej zasady , podstawowego składnika " niesławnego" kreta do rur i... mydła. Bo mydło to taki fajny twór, który potrafi okiełznać ową zasadę, mydło jest cierpliwe, wystarczy kilka tygodni a z drażniącej substancji staje się eliksirem piękności.
 


Przyszedł kiedyś taki czas, że miałam dosyć walających się po domu jednorazówek, wędlin z paczki ociekających wodą, pomidorów w grudniu, napojów gazowanych ton reklam w skrzynce pocztowej, a brak w niej kartek na święta. Zatęskniłam za czasami kiedy wszystko pachniało ładniej, smakowało lepiej, kiedy nawet zwykłe rzeczy były bardziej niezwykłe niż dziś I zaczęłam kombinować. Najpierw wsadziłam moje ledwo co urodzone dziecko do chusty, nosiłam to małe zawiniątko jak małpkę i byłam z tego bardzo dumna. Potem zrobiłam kiełbasę do słoika i poprosiłam tatę, żeby wędził mi szynkę. A potem zupełnie przypadkiem przeglądając jakieś strony w necie natrafiłam na piękne zdjęcie kostki mydła uciętej z bloczku, owiniętej kawałkiem juty i ozdobionej kwiatkiem. NO I  SIĘ ZACZĘŁO Pochłonęło mnie to całkowicie, pierwsze próby były kompletną klapą, ale dosyć szybko doszłam co i jak.  Nigdy nic nie sprawiało mi tyle radości. Z wykształcenia jestem biologiem, więc chyba dała o sobie znać natura odkrywcy i eksperymentatora. Po kilku  mniej lub bardziej nieudanych próbach udało się. Moje śliczne kawowo cynamonowe maleństwo uśmiechało się do mnie w foremce po serku homo. Czytałam co się da na ten temat, i mimo, że wiele się na ten temat pisze dziś uważam, że receptury na najlepsze mydła opracowałam sama.  Robiłam coraz śmielsze próby z najróżniejszymi dodatkami i o dziwo udawało się :-) . Doszłam również do wniosku, że mydło to po prostu kostka myjąca i nie ma co sobie mydlić oczu, że to coś zdecydowanie więcej, szczypie w oczy i bez odpowiedniej pielęgnacji może wysuszyć skórę, ale jednocześnie jest tak cudownie naturalne, takie inne od tego wszyskiego co znam, że warto dać się tej pasji wciągnąć.
Mydła były coraz fajniejsze i robiło się ich coraz więcejI tak mi przyszło do głowy, żeby się tym pochwalić, a co tam w końcu każdy może być artystą.
                   
( kliknij aby powiększyć )

Tak wyglądają moje dzieła mydła: kawa - cynamon, oliwkowe ( białe) oraz lawendowe z kwiatkami w środku.

Łączna liczba wyświetleń