Jest to fajnie pachnące mydło z kwiatkami lawendy w środku zrobione na silnym naparze z lawendy.
Lawenda:
Silnie rozgałęziony krzew dorastający do 60 cm. wysokości, bardzo popularny w Europie Południowej. Kochana za swój zapach jest od wieków stosowana na nerwice, nerwowość, bezsenność , napięciowe bóle głowy, migreny, stres. Lawenda odpręża i relaksuje. Stosowana jako herbatka, olejek do inhalacji, maść do nacierania jest skuteczna na przeziębienie, astmy, kaszel, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, grypę. Herbatka działa łagodząco na objawy tzw. grypy żołądkowej, łagodzi wzdęcia, nudności, niestrawność, wzmaga apetyt.
Napar stosowany zewnętrznie działa przeciwzapalnie, dezynfekująco i bakteriobójczo na skórę i błony śluzowe. Pomaga zwalczać egzemy oraz świąd skóry. Pobudza gojenie, odnowę i regenerację naskórka. Do dziś na południu olejkiem lawendowym smaruje się skaleczenia, egzemy, trądzik czy żylaki.
Kiedy zaczęłam mieszać mydła, pomyślałam, że skoro lawenda jest tak popularna nie może jej i u mnie zabraknąć. Zakupiłam suszone kwiaty, bukieciki, olejki zapachowe i okazało się, że mi śmierdzi najnormalniej w świecie. Nic a nic nie podpasował mi ten zapach. Ale z lawendą to jest tak, że chyba trzeba o niej zapomnieć, bo jak przez kilka dni unosił się ten zapach po całym domu zrobiło się po prostu fajnie. Nie potrafię bliżej określić tego stanu, jest po prostu lżej i już. Do dziś najczęściej zapalam w kominku olejek z lawendy, teraz też sobie pachnie :-)
Odkąd zaczęłam interesować się naturalnymi kosmetykami odkryłam, że praktycznie zawsze nadają się one do wielu typów cery, właściwie nie powodują skutków ubocznych. Myślę, że to jest powód tak radykalnego powrotu wielu z nas do natury.
|
kliknij aby powiększyć |